Latynoafryka

Od 23,90 

Jest rok 1971. Sławny reporter Ryszard Kapuściński niedawno wrócił do kraju. Przez ponad cztery poprzednie lata był korespondentem w rozpalonej rewolucyjną gorączką Ameryce Łacińskiej. Teraz znajduje sobie nowe miejsce: w przytulnej redakcji „Kontynentów”. Niebawem obejmie w piśmie funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Mocno się angażuje – czyta i redaguje, uczestniczy aktywnie w kolegiach i dyskusjach redakcyjnych. Koledzy wspominają, że mimo swej pozycji nie wywyższa się. Z rodzinnych przekazów wiadomo zaś, że żyje życiem „Kontynentów”, w domu to, co się dzieje w redakcji, jest jednym z głównym tematem rozmów. 

Pisze. O Santo Domingo, o Chile, Kubie, Panamie, Ekwadorze, Angoli i Ugandzie; o niesprawiedliwości, głodzie, nędzy, dyktaturze, socjalistycznym wrzeniu. Pisze z pasją i erudycją. Ale temat główny zawsze jest ten sam: człowiek.  

Dziś opowieści Kapuścińskiego, publikowane w „Kontynentach” w latach 1971-1989 i do tej pory nie wznawiane, można czytać dwojako: jako wnikliwy, uważny zapis wydarzeń, kreślony piórem światowej sławy korespondenta i reportera, ale też jako uszlachetnione upływem czasu, zuniwersalizowane studium ludzkiej natury i nieuchronności procesów społecznych – dzieło wrażliwego i czułego ich obserwatora – pisarza. 

Pobierz fragment w PDF

Opis

Velasco zbierał chłopów na wsi i mówił: – Zbuduję wam most. Chłopi na to: – Kiedy tu nie ma rzeki. Velasco odpowiadał: – To zrobimy wam rzekę! Jakoś na rok przed przewrotem pojechał otwierać nową drogę: – Otwieram – powiedział do zebranych – nową drogę długości 180 kilometrów: 90 kilometrów w jedną stronę i 90 kilometrów w drugą. W ostatniej kampanii wyborczej obiecywał po wsiach, że jeśli chłopi wybiorą go prezydentem rozda wszystkim maszynki do drukowania pieniędzy. Chłopi głosowali na niego masowo. Największe wrażenie wywoływał w czasie wieców w dzielnicach biedoty miejskiej, gdzie przemawiając jako prezydent, wybuchał płaczem, kiedy mówił o nędzy, w jakiej ta biedota żyje. Ale, oczywiście, nigdy nie tknął żadnego bogacza. Bogaczom żyło się w Ekwadorze dobrze – nawet wspaniale.

Fragment zamieszczonego w „Latynoafryce” reportażu pt. „Ekwador. Narodziny el dorado

Z POSŁOWIA RENE MAISNER

Czytając obecny zbiór reportaży, odniosłam wrażenie, jakbym odkryła to brakujące ogniwo łączące „Czarne gwiazdy” i „Gdyby cała Afryka” z „Cesarzem”, lub „Busz po polsku” z reportażem ze strajków w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku, kiedy powstawała Solidarność.

Rene Maisner, z posłowia „Trochę świata, trochę Polski”

 

ZE WSTĘPU KRZYSZTOFA MROZIEWICZA

Każdy jego [Kapuścińskiego] tekst z „Kontynentów” możemy znaleźć w kanonie jako rozpisaną do rozmiarów książki opowieść, która wskazuje drogę od dziennikarstwa do literatury.

 

Tytuł: Latynoafryka
Autor: Ryszard Kapuściński
okładka miękka ze skrzydełkami, 125x195mm
ilość stron: 193
ISBN: 978-83-961233-3-6

Informacje dodatkowe

Wariant zakupu

Wersja .mobi i .epub, wersja drukowana, Wersja połączona – cyfrowa i drukowana