Czad w poszukiwaniu straconego
42,90 zł
Trzydziestoletni pracownik korporacji, wykończony nieustanną szermierką z kalendarzem i osaczającym go ze wszystkich stron bezsensem codzienności, postanawia udać się w samotną podróż na Saharę, znanej mu jedynie z telewizyjnych programów podróżniczych. Decydując się na wyprawę do Republiki Czadu, nie wie, że podróż zmusi go do konfrontacji z przeszłością, własnymi lękami i złudzeniami. Szukając odpowiedzi na pytania o sens bytu i znaczenie czasu, odnajdzie on znacznie więcej, ponieważ wyprawa w głąb Czarnego Lądu jest tak naprawdę podróżą w głąb samego siebie. Pełną pułapek, splotów pozornie przypadkowych zdarzeń i nieprzewidywalnych zwrotów akcji.
Akcja zaczyna się szeregiem niefortunnych zdarzeń. Turbulencje. Trzy podejścia do lądowania w Trypolisie, kosztowne problemy z wizą. Najgorsza niespodzianka czeka bohatera jednak tuż przed upragnionym odpoczynkiem w hotelu — wściekła za jego nagłą dezercję i liczne romanse żona, wypłaca z konta wszystkie pieniądze. Od tej chwili musi przeżyć za osiemdziesiąt dolarów, które pozostały mu w kieszeni.
„Jestem sam, bez telefonu, pieniędzy, domu, żony, bez szóstego piętra szklanego biurowca, bez kolegów, koleżanek, dziwek, samochodu, supermarketu, przystanku, autobusu. Jestem sam z własnej i nieprzymuszonej woli. Nikt, oprócz mnie samego, nie kazał mi stamtąd uciekać.”
Liczba stron: 205
Format: 145x205mm
Cena okładkowa: 42,90 zł
Opis
Arun Milcarz to niezależny reporter, podróżnik, pisarz. I pierwszy laureat Progu – przyznawanej od 2017 roku nagrody „Kontynentów”. Został nim uhonorowany „za niezależność i odwagę w kroczeniu swoją drogą i za umiejętnie rozwijany dar opowiadania”. Sentencja ta wyryta jest na tabliczce, tabliczka zaś – przybita do Progu czterema gwoździkami. Pierwszy – górny z lewej strony – wbiła pani Alicja Kapuścińska, a poprawiła jej i Ryszarda Kapuścińskiego córka Rene Meisner, która całkiem przypadkowo (a może nie całkiem?) przyjechała z Kanady. Zatem ten gwoździk ma dwie patronki. A może troje – wszak duch Ryszarda Kapuścińskiego krąży nad „Kontynentami” od początku…
Drugi gwoździk – prawy dolny – przybiła Elżbieta Dzikowska, współpracująca z „Kontynentami” od początku, czyli od roku 1964.
Trzeci gwoździk – lewy dolny – wbił Wojciech Jagielski, pisarz, reporter, swego czasu korespondent wojenny, pisujący w „Kontynentach” od roku 2012.
A czwarty gwoździk należy do jednego z fundamentów „Kontynentów” – Andrzeja Stasiuka. Który sam nie mógł go wbić, bo był w drodze. Z jego upoważnienia wbił go ja redaktor naczelny Dariusz Fedor.